piątek, 21 czerwca 2013

EP01 "Klapa"

Od autorki: Dodaje wam dzisiaj 1, która miała być najwcześniej w poniedziałek bo jeszcze nie napisałam 3, ale znajcie moje dobre serce. Przepraszam za wszystkie błędy, nie mam siły poprawiać.. 
Jak ktoś chce być informowany o nowych niech zostawi swojego tt, lub napisze do mnie @PolskaStylinson 
Pytania do postaci ----> tutaj
Miłego czytania, mam nadzieję że rozdział nie jest aż taki denny
Enjoy! 

EP01 "Klapa"


dzień: 4, miesiąc: kwiecień, rok: 2010 

1.

Louis siedział na stołówce przy stoliku, ze swoimi przyjaciółmi Zayn'em, Niall'em i jego chłopakiem Josh'em. Patrzył z obrzydzeniem na to co znajduje się na jego talerzu. Gdy podniósł wzrok znad swojego posiłku ( jeśli tak to wgl można nazwać ), zobaczył jak Niall wymienia się śliną z Josh'em. Uśmiechnął się do nich. Cieszył się ich szczęściem. 

Z tego co Louis wie, Niall i Josh znają się od ponad 10 lat. A parą są od 11 miesięcy. Dokładnie za 24 dni będą ze sobą cały rok ( Louis już wie jak to uczczą, na pewno przez całą noc nie zmruży oka, tak samo jak Zayn ).

Oboje trafili do zakładu w tym samym czasie. Mama Niall'a ( wie że on i Josh są razem, cieszy się z tego ) przyłapała ich w pokoju jak wstrzykiwali sobie narkotyki do żył. Byli także dilerami. Mieli ich wysłać na odwyk, ale nigdzie nie było już miejsc. Tak oto tym sposobem są w poprawczaku od czterech miesięcy.

Zayn jest za liczne kradzieże i wandalizmy, pewnego dnia po prostu przyłapali i złapali. 

Poprawczak z zewnątrz wygląda jak więzienie. Ogrodzony wysokimi murami, ogromna brama wjazdowa którą otwiera tylko strażnik na warcie. W środku są liczne korytarze ( w których nie trudno się zgubić ), prowadzące do pokoi, sal lekcyjnych, stołówki, toalet i innych mniej ważnych pomieszczeń. 

Lou, Niall, Zayn i Josh mają jeden pokój, jest w nim 6 łóżek, z tego tylko 4 są zajętę. Dość często Zayn i Louis nie mogą spać w nocy przez te dwa chomiki co chwile jebiące się na jednym z łóżek. Dlatego zaczęli wkładać do uszu zatyczki. Oczywiście, nie mają im tego za złe, wiedzą że się kochają. A nie oszukujmy się Lou i Zayn także mieli jedno nocnych partnerów wiele razy. 

- Pedały! - wykrzyczał jeden koleś z tej grupy hetero. Na cały poprawczak w którym znajduje się ok. 200 osób tylko 120 z nich jest hetero. Louis spojrzał na nich kątek oka. Było ich tutaj tylko dwóch. Nabrał dyskretnie papki do ręki i rzucił jednemu prosto w twarz. Po czym szybko wstał z krzesła, kopnął mu w brzuch, a drugiemu wykręcił rękę - którą chciał go uderzyć. Złapał ich obydwu za kaptur od bluzy i przybliżył do siebie. 
- Wiecie gdybym mógł was zabić już dawno byście nie żyli. Nikt kurwa nikt nie ma prawa obrażać moich przyja - przerwał w pół zdania bo poczuł jak ktoś ciągnie go do tyłu. 
Odwrócił głowę i ujrzał jednego ze strażników. 
- Idziesz do klapy! Na 24 godziny! - Louis wypuścił świstem powietrze. Nienawidził tego miejsca do którego go właśnie prowadzono. Było to pomieszczenie 2m x 2m, nie było tam okien, światła. Kompletna pustka. 

2.

Wszedł z torbą podróżną przewieszoną przez ramię do dyrekcji poprawczaka. Zasiadł na jednym ze skórzanych foteli nie czekając na pozwolenie - od kolesia z blizną na policzku, który najwyraźniej był dyrektorem. Uśmiechnął się perfidnie a zarazem chamsko do Figgins'a. 
Torbę rzucił obok swoich stóp, a sam zaczął bawić się dwoma figurkami które zabrał z jego biurka. Nie zbyt wzruszony dyrektor otworzył jego akta i zaczął czytać na głos.
- Tak więc Pan Harry Styles trafił tutaj za liczne pobicia, narkotyki, alkohol, wandalizm, wagary bla bla. Dobra nie mam za dużo czasu żeby się tutaj z tobą cackać. Na każdym twoim kroku są wartownicy, gdy zobaczysz że zrobisz coś złego dostajesz karę. Zajęcia lekcyjne od 7 do 16, od poniedziałku do piątku. Jakieś pytania?
- Tak dwa. - odpowiedział natychmiast. - Skąd pan wytrzasnął taki brzydki krawat? - Figgins jedynie wywrócił oczami. Trafiały mu się gorsze przypadki, on to dla niego pikuś. -A drugie. Z kim będę mieszkał? 

Figgins wyjął jakieś papiery, które zaczął przeglądać. Po parunastu sekundach "skanowania" ich wzrokiem, przeniósł swoje tęczówki ( swoją drogą były brązowe ) na Styles'a. 
- Z niejakim Kyle'm Adams'em. Jest to pokój dwuosobowy, który jest tutaj mało, więc raczej ma pan szczęście. 

Fajnie by było jakby mi o niego chodziło, idioto.

- A co z Louis'em Tomlinson'em? Podobno ma dwa wolne łóżka w pokoju.
- Nie ma takiej opcji, my was dobieramy.

Harry przymknął oczy, zasłaniając powiekami szmaragdowe tęczówki. Po trzech sekundach ponownie je uchylił, tylko tym razem były krwisto czerwone. Spojrzał w oczy osłupiałemu dyrektorowi. 

Przydzielisz mnie do pokoju z Louis'em Tomlinson'em, przydzielisz mnie do pokoju z Louis'em Tomlinson'em, przydzielisz mnie do pokoju z Louis'em Tomlinson'em...

Po czym ponownie je zamknął. Nie mógł zbyt wiele używać tych oczu, będąc tak daleko od podziemi. Miał zamiar sprowadzić tam Lou, aby został jego księżniczką ( jakkolwiek to brzmi ). Spojrzał na dyrektora, który nie bardzo wiedział co przed chwilą się stało.
- Pokój sześcioosobowy nr. 64. Do widzenia. 

Zabrawszy torbę, wyszedł z gabinetu zadowolony z siebie. Pokój sześcioosobowy nr. 64.

Szedł długim korytarzem, mijając kolejne pokoje z numerami 61...62...63... JEST 64! 

Nie wahając się ani chwili, przekręcił gałkę i przekroczył próg. 

2 komentarze: